Co powiecie, żeby w środku roku wyrwać się na moment i spędzić krótkie wakacje w Paryżu? Zapraszam!
sobota, 28 lutego 2015
piątek, 27 lutego 2015
Kocham Cię, kocham ...
Na takie słowa nigdy nie jest za późno. Miłosna kartka powstała przy okazji tematów walentynkowych, niestety spóźniła się na forumową zabawę z mapką. Ale nie to jest przecież najważniejsze, tylko uczucia - miłość i radość tworzenia. Kartka trochę szalona z wyraźnymi odniesieniami do ostatnich warsztatów. A skoro o nich mowa - to zostały uwiecznione na zdjęciu :)
sobota, 21 lutego 2015
Mixmedia na gorąco
Na gorąco - prosto z dzisiejszych warsztatów z Aidą - przedstawiam mixmediowe pudełko. Czgo na nim nie ma? Koronki, rameczki, metalowe ozdobniki, kwiaty, gałązki, mikrokulki, pasta strukturalna i żelowa i mgiełkowe kolory. Po ostatnich ciężkich dniach - dzisiejszy był cudowny - w świetnym towarzystwie i wypełniony radością tworzenia :) Feel free creatae art!
czwartek, 19 lutego 2015
Afrykańsko
Ale miło czyta mi się Wasze komentarze. Dziękuję bardzo za odwiedziny i dobre słowa :)
Dziś obiecana dalsza część egipskiej wyprawy i nie tylko. Zapraszam!
Dziś obiecana dalsza część egipskiej wyprawy i nie tylko. Zapraszam!
Dorotka mieszka e eleganckiej części Hurghady w pięknym domu
z basenem i cudną zielenią. Na jej balkoniku zajadałyśmy posiłki.
Rozpieszczała
mnie podawanymi rano do łóżka owocami, arabskimi ciasteczkami i herbatką :) I
opowiadała o Egipcie –pięknie i ciekawie. A właśnie – arabskie ciasteczka czyli
ichniejsze słodycze. Niektóre sklepy z nimi wyglądają jak jubilerskie galerie.
Są bardzo słodkie, malutkie, z miodem i różnymi orzeszkami, pięknie ozdobione.
Próbowałam upiec podobne w domu, ale to tylko namiastka :)
moje domowe arabskie ciasteczka
Spacery bardzo często odbywałyśmy po typowej arabskiej
dzielnicy czyli Daharze. Niektórzy turyści boja się tam zapuszczać, podczas,
gdy jest tam naprawdę bezpiecznie. A nawyki związane z ochroną przed kradzieżą
można zostawić w Polsce. Na plaży można spokojnie iść pływać lub snurkować i
zostawić bezpiecznie torbę z zwartością.
Dahar - asfalt leży tylko na głównych ulicach
Dahar - cofee shopy w tle
Dahar -warsztat ślusarski
Dahar - sklep z tańczącymi na wietrze galabijami
Dahar - wnętrze kościoła koptyjskiego na kilka godzin przed ślubem
sklep z kawą - szkoda, że nie można tu dodać zapachu :)
sklep galeria z pięknymi przedmiotami i lampami
Atrakcje, które dostarczyły mi największych wrażeń to odbyte
wycieczki. Jeden dzień spędziłam na morzu i pierwszy raz nurkowałam na rafie
koralowej. Nie będę próbowała tego opisywać, zdjęcia opowiedzą lepiej :) Wszystkie stworzenia ze zdjęć widziałam na własne oczy, szkoda, ze nie udało się spotkać żółwi. Pływając wyglądają jak ptaki :)
Pojechałam na wycieczkę do Luxoru, Doliny Królów i Świątyni
Hatszepsut, ale tej wyprawie poświęcę oddzielny post i to dopiero w marcu, bo
zdjęcia zgrały się z błędem i w dobrym formacie pozostały na dorotkowym komputerze.
Wybrałyśmy się też do El Gouny czyli sztucznego miasta
zbudowanego pod Hurghadą dla majętnych osób. Miasteczko położone jest w sieci
jeziorek i kanałów poprowadzonych od morza i składa się z malutkich sklepików i
willi z prywatnymi plażami. Jest grodzone, strzeżone i bardzo drogie. O tej
porze roku nie ma zbyt wielu mieszkańców, więc urządziłyśmy sobie spacer, sesję
fotograficzną oraz zwiedziłyśmy muzeum.
Kolejny dzień spędziłam na pustyni i w wiosce beduińskiej,
gdzie jeździłam na wielbłądach, a wieczorem oglądałam cudowny taniec młodego
derwisza i gwiazdy na niebie. Były tez quady, ale to nie moja bajka. Za to w
podróży jeepami po pustyni towarzyszył nam niezwykle wesoły i szalony kierowca
Ahmed, który podczas szybkiej jazdy przez pustynię wysiadł przez okno na dach i
kierował stamtąd stopami!
czy ta pani za dużo mówi? :)
quady (fuj)
piękna pustynia
z Dorotką
siłaczka czyli prawie jak Atlas ;)
w bediuńskiej wiosce
wielbłądy
zwróćcie uwagę jaka mała dziewczynka pracuje, prowadząc mojego wielbłąda
beduińskie dzieciaki (przywiozłyśmy im z Dorotą drobne prezenciki)
arabska rodzina
Czasami można zobaczyć w mieście taką rodzinę zapakowaną na motor lub skuter. Kieruje tata, potem siedzą dzieci, a na końcu kobieta, której galabije i chusty powiewają na wietrze.
taniec małego derwisza
A w ostatnim tygodniu, za namową Dorotki pływałam z
prawdziwymi delfinami. Niesamowite, wzruszające przeżycie i piękne zwierzęta.
Kończąc, jeśli ktoś dotrwał do tego momentu – chciałam
każdemu polecić Egipt, kraj słońca i uśmiechu i pięknego morza :)
A jeśli chcecie poczytać jak o Egipcie opowiada sama Dorotka to zapraszam tu http://www.blogerzyzeswiata.pl/category/egipt/
Pamiętając, że blog ma charakter rękodzielniczy przedstawiam
zegar z motywem afrykańskim, który poleciał ze mną do Egiptu jako prezent dla
Dorotki. Jest to komplet do afrykańskiej komódki (), którą robiłam wcześniej.
I
nowe myśli o afrykańskich ozdobach krążą już po mej głowie…
Subskrybuj:
Posty (Atom)