Wczoraj byłam niewidzialna dla świata. Ludzie o mnie
zapominali, bolały ich słowa…. Może to dlatego, ze był to dzień straconych
złudzeń. Znacie takie uczucie? Od dawna wiecie rozumem, że coś się skończyło i
nigdy nie wróci, że dla kogoś przestaliście być ważni, że są pewne rzeczy,
których nie da się zmienić i nagle przychodzi taki dzień, że przez jedno
zdanie, zdarzenie ta prawda dociera do serca. I wtedy nawet zielony kwiecień
staje się szarym …
Zrobiłam wczoraj trzy pierścionki.
Czasem dobrze tak zniknąć dla świata. Nauczyłam się już żegnać - z ludźmi, sytuacjami. Nauczyłam się, że nic nie jest mi dane na zawsze - czasem na chwilę, w okreslonej sytuacji, żeby przetrwać jakiś czas lub żebym ja komus pomogła. Potem drogi się rozchodzą i nie wolno się zatrzymywać, bo za rogiem czeka coś nowego. Życie nie lubi pustki.
OdpowiedzUsuńPS. Chyba zamówię bazy do pierścionków. Opowiesz mi za miesiąc?