I czasem dzieje się tak,że piękny lipcowy dzień staje się pożegnaniem. Tym smutniejszym, gdy nachodzą wątpliwości czy jakieś spotkanie będzie jeszcze możliwe. Wędruj za Tęczowy Most, Pikusiu,prostą drogą ...
Martusiu, Pikuś nie był mój, mieszkał ze swoją Panią w środku Puszczy Piskiej w leśniczówce. Jednak przez kilka lat wakacje spędzał ze mną, nie wiem czy słyszał czy wyczuwał, że przyjeżdżamy, ale błyskawicznie stawiał się na "kolonie" i dwa miesiące wakacjował z nami. Czasami przyprowadzał swojego kumpla Rybę i wtedy miałam 4 psy. Bardzo był mi bliski, myślałam nawet, żeby pogadać z jego Panią i zabrać go do domu, ale to byłby egoizm - wywieżć psa z takiej wolności, z lasu domiasta i zamknąć go w mieszkaniu. Pikuś dożył 21 lat mój dziadziulek...
... a ja myślałam, że masz nową psinkę.
OdpowiedzUsuńSmutne, że one tak szybko odchodzą, zbyt szybko.
Martusiu, Pikuś nie był mój, mieszkał ze swoją Panią w środku Puszczy Piskiej w leśniczówce. Jednak przez kilka lat wakacje spędzał ze mną, nie wiem czy słyszał czy wyczuwał, że przyjeżdżamy, ale błyskawicznie stawiał się na "kolonie" i dwa miesiące wakacjował z nami. Czasami przyprowadzał swojego kumpla Rybę i wtedy miałam 4 psy. Bardzo był mi bliski, myślałam nawet, żeby pogadać z jego Panią i zabrać go do domu, ale to byłby egoizm - wywieżć psa z takiej wolności, z lasu domiasta i zamknąć go w mieszkaniu. Pikuś dożył 21 lat mój dziadziulek...
Usuń